czwartek, 15 stycznia 2015

[01] Jaka jest cena spokoju?

Kolejny rozdział publikowany dokładnie 18 dni po Prologu. Krótko, ale o to mi chodzi. Świat się śpieszy, ja też się śpieszę. Polubiłam takie niedopowiedziane pisanie.
Życzę miłego  :) 


Rozdział 1
Jaka jest cena spokoju?
Ku jej zdziwieniu Profesor McGonnagal zaproponowała wizytę u niej w domu. Stało się więc i dyrektor Hogwartu usiadł w salonie u Hermiony Granger. Samuel siedział w swoim pokoju na piętrze i prawdopodobnie znów patrzył w jeden punkt przed sobą. Bała się, gdy tak robił.

-Panno Granger, moje kondolencje z powodu utraty rodziców – rzekła na wstępie starsza kobieta. Dziewczyna podziękowała, zaprosiła ją do środka i zaproponowała herbatę. Obie usiadły w salonie z filiżanką herbaty w dłoniach.

-Wiem, że to twoja decyzja, Hermiono – wydawało się, że w głosie dawnej profesorki zabrzmiała poufałość. - Jednak chciałabym poprosić cię o zastanowienie. Dla twego dobra.
-Pani profe... dyrektor, nie mam zbyt wielu marzeń, ale jednym z nich jest móc ukończyć szkołę. Gdybym tylko mogła... - w głosie dziewczyny zabrzmiał żal.
-Możesz.
-Słucham?
-Wystąpiłam z wnioskiem o stypendium dla najzdolniejszego ucznia. Pokryłoby całe koszta nauki i wszystkich pomocy naukowych – w jej tonie nie było śladu drwiny, czy rozbawienia, ale jednak nie mogła w to uwierzyć. To w Hogwarcie istniało coś takiego?Stypendium? Nigdy nie słyszała o podobnym tworze, ale przecież Minerwa nie kłamała.
-Czy to może być prawda? - słowa wypadły z jej ust mimo woli. To było jak sen.
-Oczywiście. Jak podejrzewam uda nam się odbudować Hogwart do września i będziemy gotowi na przyjęcie uczniów, a w tym także ciebie. Jedyne z czym nie możemy ci pomóc, to kwestia twego brata – podsumowała.
Och... tak się rozpędziła w swych marzeniach, że zapomniała, na małą chwilę, o Samuelu. Jak mogła? Egoistka- tak się skarciła.
-Mogę jedynie powiedzieć, że jeżeli zechcesz mieszkać w Hogsmead i tam pracować, a mimo to twoje wyniki nie pogorszą się- zgodzimy się.

TO
musiał
być
sen.
Gdy tylko zamknęły się drzwi za panią dyrektor, Hermiona nie wytrzymała. Od dawna jej serce nie czuło takich emocji. Ulga i radość. Pisnęła ze szczęścia i zaczęła kręcić się w kółko po salonie. W końcu upadła na podłogę i wtedy zauważyła, że na szczycie schodów stoi Samuel i patrzy na nią szeroko otwartymi oczyma. Wyglądał jakby zastanawiał się, czy ma uciekać, czy może już jest za późno. Uśmiechnęła się do niego.
-Będzie dobrze, skarbie. Obiecuję ci, że będzie ci dobrze na tym świecie. Ja ci to zapewnię - obiecała i choć chłopiec prawdopodobnie nie zrozumiał, to pokiwał głową twierdząco.

***

Od czasu zakończenia wojny minęło stosunkowo niewiele czasu. Jednak ludzie związani z organizacją świata magicznego, nie zaznali odpoczynku. Od pierwszych chwil po obaleniu Czarnego Pana, zaczęli pracę na rzecz przywrócenia dawnego stanu rzeczy. Przy czym nie polegało to na kosmetycznych zmianach w ministerstwie. Chodziło o poważne reformy.
Także Hogwart jako budynek i jako instytucja, potrzebował pomocy. Należało odbudować to, co zostało zniszczone, a także zapełnić wymarłą część kadry nauczycielskiej nowymi profesorami. To brutalne, ale takie jest życie- nie lubi pustki. Coś, co jest stare i wymarłe musi być zastąpione przez nowe i użyteczne. Od początku czerwca do końca sierpnia trwały prace remontowe w których uczestniczyli uczniowie, ich rodzice, nauczyciele oraz wielu ochotników. To bardzo krzepiące widzieć tylu ludzi pracujących dla lepszej wspólnej przyszłości. Wszystkim niezależnie od pochodzenia, wieku i przekonań, przyświecał jeden cel- zbudować lepsze jutro.
To bardzo krzepiący widok. Dodaje wiary, że będą wiedzieli jak zaopiekować się światem, który dostaną w spadku. Może jest nieco zniszczony i po przejściach, ale nadal ma wielki potencjał, który można wykorzystać.

***

Najgorsze było to, że Samuel nie znał Hermiony. Owszem- znał jej imię i kojarzył jej głos, ale pełen był nieufności i zdawało się, że po trochu postrzegał ją jako wroga. Takie przynajmniej odnosiła wrażenie. Nie reagował na jej pieszczoty i nie lubił być przytulany. Gdy budził się w nocy z krzykiem, nie chciał być przez nią pocieszany. Oczywiście potrzebował czasu i przestrzeni, ale takie osamotnienie nie może być dobre dla dziecka.
Hermiona czasami siadała przy jego łóżku i patrzyła jak śpi. Naprawdę cieszyła się, gdy mogła widzieć jak wypoczywa i co wieczór modliła się, by tej nocy nie budziły go koszmary.
I co noc uspokajała go i wymieniała prześcieradło.
Gdyby tylko mogła, podarowałaby mu jedną spokojną noc.

Czasami tylko pomyślała, że wiele dałaby za to, by ktoś usiadł przy jej łóżku, życzył dobrej nocy i powiedział, że nie musi się niczym martwić.

***

Czasami są takie dni, gdy myślicie, że już wszystko wam jedno. Zbyt wiele rzeczy w krótkim czasie- to was przytłacza. To naturalne. Jedni płaczą, inni idą po pracy do baru. Każdy ma swój sposób by to zwyciężyć, ewentualnie przetrwać, ale zawsze gdzieś na dnie świadomości pozostaje ta myśl, że nie może tak być wiecznie, a jutrzejszy dzień rozświetli tą mgłę.
Wyobraźcie sobie, że tak nie jest. Nie macie żadnej deski ratunkowej i choć niewiele zostało nie będzie lepiej. Nikt ci nie pomoże. Nikt ci nie współczuje. O wszystko musisz od teraz walczyć sam. Nie ważne jak bardzo będzie bolało- gdy przestaniesz walczyć zginiesz.
Pewnie brzmi abstrakcyjnie?
Nie dla niej.
To jej nowy świat.

Ile razy nie mogła zmrużyć oka przez całą noc i wijąc się jakby w agonii, płacząc i wzywając pomocy? Niewiarygodne. Nie mogła uwierzyć, że to mogło się stać i tak teraz jest. Jej rodzice- wszystko, co miała, stracone. Teraz są tylko wspomnieniami w głowie.
Nie potrafiła przestać obwiniać się o to wszystko. Przecież gdyby nie była czarownicą, przyjaciółką Harrego, oni by żyli, a Samuel miałby dom.
Zawsze, gdy przychodziła pora snu, coś w niej krzyczało i coś ją rozrywało od środka.
Jestem potworem. Jestem potworem. Jestem potworem.
To jej wina, a teraz nawet nie potrafi stawić temu czoła.
A gdy padał deszcz i grzmiała burza, miała nadzieję, że zginie w tym wszystkim.
Nie chciała wychodzić na zewnątrz, nie chciałą widzieć ludzi. Uśmiechniętych rówieśników, szczęśliwych rodzin. Była świadoma, że została raz na zawsze wydalona z normalnego społeczeństwa. Nigdy już nie będzie częścią tej sielanki. Nigdy nie spotka jej szczęście. Bo była małą kołyszącą się łódką w paszczy żywiołu. Do tego miała dziurawy pokład. Tonęła we własnych łzach co noc i nie potrafiła dopłynąć do brzegu.
Jedyne czego teraz pragnęła, to to by Samuel był bezpieczny. Miał kogoś, kto zajął się nim zapewniając mu wszystko, czego mu trzeba. Kochającą osobę, gotową zrobić dla niego wszystko. Zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa i miłości. Chciała być tą osobą. 
Ciągle musiała jeszcze wiele zrobić, by to spełnić, a ciągle opadała z sił. 

Była taka słaba.

***

Pewnego dnia, do drzwi zapukał gość. Nie miała pojęcia, kto to mógłby być. Nikt oprócz dyrektora Hogwartu nie kontaktował się z nią. Miała nadzieję, że to listonosz, albo inny mugol.
Stuk, stuk.

Samuel, który właśnie przemieszczał owsiankę z prawego końca talerza na lewy, spojrzał na nią wystraszonymi oczyma. 
-Spokojnie, ja otworzę – powiedziała uspokajająco tonem, który niespodziewanie przypomniał ton głosu jej mamy. Starała się nie zwracać uwagi na to, że chłopiec wzdrygnął się na dotyk jej dłoni.
Stuk, stuk.
Podeszła powoli do drzwi i otworzyła je odrobinę, by spojrzeć na przybysza. W tylnej kieszeni spodni czekała jej różdżka. Zdębiała, gdy zobaczyła kto jest owym gościem.
-Harry, co ty tu robisz? - w jej głosie zabrzmiała panika.
-Przyszedłem cię odwiedzić. Minął drugi tydzień. Martwiliśmy się.
Ona tylko patrzyła na niego. No tak. Zabroniła im ją odwiedzać przez dwa tygodnie. Potem obiecała wrócić. Spojrzała na niego- przybysza z dawnego życia. Bez słowa, przyciągnął ją i zamknął w przyjacielskim uścisku. Silne, ciepłe i silne ramiona człowieka, który był jej jak brat pachniały ulgą. Zacisnęła powieki i odwzajemniła uścisk.

-Tak wiele się zmieniło, Harry – rzekła, gdy siedzieli w salonie przy herbacie. Ściskała swój kubek w dłoniach, starając się wytrzymać gorąco odeń płynące.
-Wiem. To nic ci nie pomoże, ale przykro mi. Tak bardzo mi przykro, że nie mogłem nic zrobić.
-To nie twoja wina, Harry – odrzekła machinalnie. Tyle razy słyszała te słowa skierowane do siebie.
-Gdybyś nie przyjaźniła się ze mną... - zaczął i schował twarz w dłoniach. - Wstyd mi Hermiono. Wstyd.
-Ja cię nie obwiniam i nie waż się dalej mówić w ten sposób – ucięła.
-Ale... - zaczął, lecz umilkł widząc sprzeciw w jej oczach. W tym momencie bardziej przypominała dawną Hermionę.
-Nie. W tym domu jest wystarczająco dużo żalu i cierpienia. - Te słowa dotarły do niego niezwykle wyraźnie i natychmiast przestał myśleć o własnych uczuciach. W tym momencie do salonu wszedł Samuel, który najwyraźniej skończył jeść śniadanie. Długo wpatrywał się w przybyłego.
-To jest mój przyjaciel Harry, przywitaj się – rzekła miękko Hermiona. Widziała, że budzi on lęk w jej młodszym bracie. Gdy zapadło milczenie, którego nikt nie burzył, podeszła do dziecka i zrównała z nim swój wzrok.
-Skończyłeś jeść? - zapytała poprawiając jego piżamę w tyranozaury. Chłopiec pokiwał twierdząco głowo. Starał się strząsnąć jej dłoń z ramienia.
-Harry, wybaczysz mi na chwilę? Musimy się ubrać – rzekła trochę do przyjaciela, a trochę do brata. Chciała chwycić go za rękę, ale ten nie zgodził się. Zatem powędrowała za nim na górę. 

Gdy wróciła, Harry stał przy kominku nad którym wisiało zdjęcie ich małej rodziny sprzed... tego wszystkiego. Stanęła obok niego, ale nie patrzyła na to, co sprawiało ból. Zawiesiła wzrok na haku, który utrzymywał ramkę ze zdjęciem.
-Ja... nawet nie mogę sobie wyobrazić jak jest wam teraz ciężko.
Milczenie.

***

-Co teraz będzie? - zapytał.
-Nie wiem. Mogę wrócić do Hogwartu, ale potrzebne będzie mi mieszkanie w Hogsmeat, praca i opieka dla Samuela. Nie może siedzieć sam przez tyle godzin. Naprawdę nie wiem.
-Hm... początkowo nie chciałem ci o tym wspominać, ale zaczynam myśleć, że to dobry pomysł. Od kilku dni trwa odbudowa Hogwartu. Bierze w niej udział praktycznie cała wioska. Jeżeli można się z kimkolwiek dogadać, to właśnie tam. Moim zdaniem powinnaś tam iść i pogadać z ludźmi.
-Nie wiem, czy jeszcze umiem rozmawiać z ludźmi – zażartowała.
-Czyli idziesz?
-Nie wiem..
-Chyba nie rezygnujesz z Hogwartu? - zapytał.
-Oczywiście, że nie. Idę po Samuela. Idziemy z tobą.

Harry naprawdę poczuł ulgę, gdy dziewczyna zmobilizowała się. Wiedział jak wiele musi ją kosztować to, co teraz robi, ale tak trzeba było. Ból minie, gdy nauczy się na niego nie zwracać uwagi. Tak miał po śmierci Syriusza. Musiał nauczyć się żyć mimo to i nie zapominać, że coś co straciliśmy, kiedyś było nasze, a to wielkie szczęście. Bo niektórzy nie mają nic i nie mają czego opłakiwać. Ukochani ludzie zostają, choć odchodzą.

------------------
Wcinam się :3
Mam nadzieję, że nie ma rozczarowania w was, bo (żeby nie było) to nie mój cel. Chcę jak najbardziej zachęcić czytelników, a nie zniechęcić ;) 
Nadal krótko i wstępowo, ale niebawem wszystko się rozwinie. Jestem chora i jest mi z tym tak cholernie dobrze ^^ 
Powiadomię o nowym 
Przypominam, że komentarze to rzecz dla autorki nowego opowiadania rzecz niesamowicie ważna. Chcę wiedzieć, co myślicie :)
Pozdrawiam i do następnego za jakieś 2 tygodnie.
Wasza Never






17 komentarzy:

  1. Lubię sceny z Harrym i Hermioną sam na sam. Może dlatego, że mam wrażenie, że wiele fanfiction jakoś nigdy Harry'ego nie doceniało, "bo taki nudny" :')
    Hermionowatość Hermiony też zachowana - niby silna, ale jednak ma jakieś granice wytrzymałości. I, szczerze mówiąc, nawet jej się nie dziwię... tylko jestem ciekawa, jaką pracę znajdzie sobie z Hogsmeade, bo np. Hermiona-kelnerka, to byłby bardzo egzotyczny widok ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że przyjaźń Hermiony i Harrego to naprawdę ciekawa sprawa i nie mam zamiaru zaniedbywać :D
      Ha... Hermiona w takim stroju pokojówki... KUSZĄCE, ale zostawię to do erotyków :D
      Pozdrawiam
      Never

      Usuń
  2. Uwielbiam, gdy w ff przyjaźń Harry - Hermiona trwa i jest tak ładnie ukazana. Ogólnie, uwielbiam Harry'ego.
    Nie umiem się doczekać Granger w Hogsmeade. Ciekawi mnie jak sobie poradzi, jak przekona do siebie Samuela i jak na to wszystko zareagują jej znajomi.
    Życzę dużo weny!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to kocham ^^
      Oj... mnie też ciekawi ;D
      Dziękuję i miłego dnia życzę
      Never :)

      Usuń
  3. Witaj! Na początku pochwalę szablon - jest niesamowicie oryginalny i przyjemny, brawo!
    Świetny rozdział. Uważam za plus, że na początku piszesz tak, by niewiele przekazać, pozostawiasz trochę niedomówień. Mionka, którą tu przedstawiasz nie jest do końca kanoniczna, ale bardzo mi się podoba i na pewno na dłużej zostanę na Twoim blogu. Czekam na kolejny rozdział, może uchylisz rąbka tajemnicy?
    Pozdrawiam ciepło,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :>
      Co do szablonu, to domo arigato :D
      Cieszę, się z nowego czytelnika i bardzo mi miło, że się spodobało \(^-^)/ ~<3
      Pozdrawiam
      Never

      Usuń
  4. Ach, sama mam (prawie)braciszka w wieku Samuela i serce mi się kraje, jak czytam o takim nieszczęśliwym dziecku. Mam nadzieję, że wszystko się niedługo ułoży w jego życiu :)
    A Hermiona? Raczej nie lubie tej postaci (szczególnie kanonicznej, ale jaki paradoks - nie lubię książkowej Hermiony, a jednocześnie drażni mnie niezachowywanie charakteru postaci z serii, dafaq?). Zobaczymy, czy Twoja Hermiona przypadnie mi do gustu ;)
    A Draco? Gdzie Draco? Mam nadzieję, że pojawi się szybko! A może Hermiona będzie u niego/z nim pracować?

    Życzę weny, pomysłów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo... takie szkraby są urocze :>
      Co do Hermiony, to chyba najtrudniej jest mi ją pisać, bo... różnimy się trochę ;)
      Mimo to mam nadzieję, że wyjdzie jakoś ciekawie. Pożyjemy zobaczymy.
      Draco? Draco będzie, oj będzie ;)

      Dziękuję i pozdrawiam,
      Never

      Usuń
  5. Wooo...
    Tyle emocji... biedna Hermiona....

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się, jak opisujesz dystans Samuela w stosunku do Hermiony. Ale dla mnie to za krótko, noo!
    Przed Granger spore wyzwanie – szkoła, opieka nad bratem, praca… Ciekawa jestem, jak sobie poradzi. I gdzie w tym wszystkim będzie Draco?
    Oczami wyobraźni widzę, jak młody Malfoy zajmuje się Samuelem. Słodki widok! ^^
    Ach, i śliczna piosenka w podkładzie!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, ja wiem ;)
      Ooo :> Taki Malfoy niańka... rozmarzyłam się.
      Co do piosenki to się nie mogę zgodzić ;D

      Pozdrawiam
      Never

      Usuń
    2. Czemu nie możesz się zgodzić, co do piosenki? ^^

      Usuń
    3. Bo jest taka smutna ;___;

      Usuń
    4. Uwielbiam takie piosenki! Szczególnie, jeśli idą w parze ze smutnym opowiadaniem ^^

      Usuń
  7. Świetne! Takie po prostu cudowne! Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;3
    Pozdrawiam i zapraszam na

    dramione-nowa-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń