Bezużyteczne przemówienie odautorskie:
Boję się! Tak strasznie się boję, że nie spodoba się nikomu. Jednak publikuję ze względu na nadzieję i chwilowe zauroczenie/zamroczenie nowym pomysłem. Nie zwracajcie na mnie uwagi ;)
Miłych wrażeń!
"Yes I understand that every life must end"
Zawsze była otwartą księgą- tak mówiła. Przecież nie miała
żadnych wspaniałych tajemnic, nigdy nie ukrywała niczego
szczególnego przed przyjaciółmi. Gdy pytali, odpowiadała wprost.
To przecież normalne.
Zawsze
taka była. Urocza postać drugoplanowa. Jej wyjątkowe cechy
wystarczały by mogła wybić się z tła postaci epizodycznych i
czyniły z niej dobre wsparcie dla głównego bohatera. Oczywiście.
Wkraczała do akcji w momencie kryzysowym i ratowała sytuację.
Niewiele emocji. Jednostajne nastroje przez większość czasu. Tyle
się w niej widzi.
Spokojna,
mądra, wierna, ambitna – mówimy bez zastanowienia. Myślimy, że
wiemy o niej wszystko. Nie tylko my. Większość.
A
przecież zasługuje na więcej. Na znaki szczególne, słabości. Na
prywatność.
Mówimy,
że ją znamy, choć nie mamy prawa do takich słów.
Mało
kto wie, że Hermiona choć jedynaczką była przez większość
dzieciństwa, nie pozostała nią. Na trzy lata przed wojną jej mama
spodziewała się dziecka. Urodził się mały Samuel. Piękny
chłopiec z krótkimi ruchliwymi nóżkami. Dziecko było miłą
odmianą w spokojnym, ułożonym życiu Grangerów. Do tego cieszyła
się, że po jej wyjazdach rodzice nie zostają sami.
Nim
się obejrzała nadeszła wojna i musiała za wszelką cenę zadbać
o bezpieczeństwo rodziny. Zrobiła to. Owszem, ale często rzeczy
dzieją się wbrew staraniom człowieka, a raczej mimo nich.
To
był cios. Znaleźli ich mimo jej ochrony. Znaleźli i zabili.
Chcieli tym sposobem wymusić na Harrym poddanie się. Nie udało
się. I bardzo dobrze. Teraz zabójcy jej rodziców siedzą w
Azkabanie, a kilkoro z nich oczekuje na pocałunek dementora.
Ona
sama nie miała czasu na żałobę. Śmierciożercy nie wiedzieć
czemu, oszczędzili dziecko. Może celem było zadanie cierpienia
poprzez osierocenie chłopca? Może chcieli mieć, co jej odebrać w
przyszłości? Może po prostu miał szczęście. Nie ważne jaki był
ich plan- na wielkim wzburzonym morzu smutku kołysała się mała
wątła łódka, a na niej płomyk nadziei. Ulgi.
Bo
przecież mogła stracić wszystko, a straciła tylko serce. Bo odkąd
pamiętała, zawsze kochała rodziców najbardziej na świecie. Byli
dla niej najważniejsi. A teraz...
No
cóż. Wspominanie przykrych rzeczy może załamać człowieka i
odciągnąć go od potrzeb teraźniejszych i obecnych problemów.
Starała się i naprawdę wychodziło jej to nie najgorzej. Zawsze
świetnie nad sobą panowała, ale przecież każdy może poczuć...
słabość wobec takich wydarzeń. Nie była tu wyjątkiem.
***
Kurz
i krew, i okurzona krew, i zakrwawiony kurz. To wszystko, co pamięta
z bitwy o Hogwart. Ludzie krzyczący, walczący, padający i ci
martwi- którzy już nic nie muszą. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że
wracając do miejsca, gdzie ich ukryła, znajdzie dwa ciała i
płaczącego chłopca wtulonego w zimne ciało matki.
-Hermiono,
gdzie idziesz? - zapytał Harry. Stanęła w pół kroku.
-Nie
powiedziałam ci? - wydawało jej się, że bez przerwy o tym mówiła.
Cały czas w głowie miała tylko jedną myśl. By upewnić się, że
wszystko u nich dobrze. Przeczucie? - Nie mam tu już nic do
zrobienia – rzekła patrząc na opatrzonych rannych i rząd zimnych
ciał okrytych białymi płótnami. - Wracam do rodziców i brata.
Harry
w odpowiedzi uśmiechnął się do niej i uściskał ją.
-Pozdrów
ich ode mnie.
***
-Co
teraz zrobisz? - zapytał Ron.
***
Samuel
spędził z ciałami rodziców około pięciu godzin. Pięć godzin
płaczu, paniki, niezrozumienia i rosnącej świadomości pustki. Gdy
weszła do salonu i zobaczyła go wtulonego w szyję Jane, której
twarz była okropnie blada, a oczy tak bardzo, bardzo otwarte. Nie
wiedziała, co ma zrobić. Najpierw wyprowadziła chłopca. To było
straszne.
Kiedy
tylko do niego podeszła, jego płacz przerodził się w dzikie
zawodzenie. To był czysty ból. Gdy odczepiała jego palce od ubrań
mamy, sama wrzeszczała w środku. Zaciskała z całych sił
zęby, a zły spływały
gorącym strumieniem po jej policzkach, na szyję i dalej na ubrania,
podłogę i szamoczące się dziecko.
Wtedy
wezwała policję.
Czy
to nie zabawne?
Śmierciożercy
zabili jej rodziców zaklęciem niewybaczalnym, uprzednio zapewne ich
torturując, potem przegrali bitwę, a tą bitwą całą wojnę
świata magicznego, a wszystko, co mogła teraz zrobić to... wezwać
policję.
Dwa
radiowozy, dwa ambulansy, masa ludzi, jacyś specjaliści od
kryminologii. Pytali, patrzyli na nią z politowaniem, żalem,
podejrzliwością. Kierowca karetki była kobietą. Miała łzy w
oczach. Patrzyła na młodą dziewczynę trzymającą w ramionach
chłopca, który nie ruszał się, nic nie mówił i nie płakał
odkąd ciała rodziców zostały wywiezione. Jakby umarł razem z
nimi. Mimo to Hermiona cięgle czuła bicie jego małego serca przy
swoim i ciężar jego głowy na ramieniu. Kobieta patrzyła na dwie
sieroty stojące przed domem, z którego wyniesiono dwa czarne
plastikowe opakowania, a w nich na pewno nie ich rodziców. Bo to nie
mogą być w środku ludzie, ludzi nie trzyma się w plastikowych
workach. Ludzie, to nie odpadki.
-Dobry
wieczór, inspektor Collins, bardzo mi przykro z powodu tragedii –
zaczął mężczyzna w stroju policjanta podchodząc do niej. Ludzie
myślą, że wyrażenie ich żalu może pomóc cierpiącym.
Skierowała na niego swój wzrok. Choć cała drżała jak liść,
wciąż dzielnie przełykała łzy unosząc podbródek i zaciskając
zęby. - Chciałbym by pojechała pani ze mną na komisariat. Musimy
otrzymać zeznania.
No i
pojechała. Rodzice byli mugolami. Przecież ich mugolska rodzina
musiała dowiedzieć się o jakimś logicznym wydarzeniu. Muszą iść
na logiczny pogrzeb i rzucić logiczną bryłkę logicznej ziemi na
całkiem nielogiczne drewniane pudełko na dnie dziury w ziemi.
Po
wielu dniach i tygodniach śledztwo, na długo po pogrzebie
kategorycznie zamknięto śledztwo. Zero poszlak. Jakby magia.
***
Nigdy
tak wielu nie wyrażało chęci pomocy jedynie z obowiązku. Nie
wiadomo, czy ból na twarzach był spowodowany stratą, czy długością
ceremonii. Pogrzeby to dla wielu nieprzyjemny obowiązek, bądź
kolejna okazja do rozrywki i zaspokojenia swej potrzeby sensacji.
***
Potrzebowała
czasu. Powiedziała to przyjaciołom. Dokładnie tydzień. Tyle sobie
dała. Przez ten czas obrzędom pogrzebowym stało się za dość.
Została prawnym opiekunem Samuela.
Dzięki
fałszywemu świadectwu zatrudnienia i tym podobnym.
Zamieszkali
ponownie w starym domu Grangerów w spokojnej dzielnicy na
przedmieściach Londynu. Wszystko było zupełnie inaczej, a jednak
po staremu. Rzędy uprasowanych koszul taty na wieszakach, krawat
przewieszony przez oparcie krzesła w jadalni, wazon z więdnącymi
kwiatami, lśniące talerze na suszarce w kuchni, jakby gospodyni
wyszła na chwilę i zapomniała, że można je zdjąć. Tak blisko,
a jednak nieosiągalnie. Granica wielu godzin i dni między jej
starym życiem, a tym, co było teraz.
Uruchomiła
zapasy finansowe i starała się obmyślić plan.
Bo
przecież musiała utrzymać trzyletniego chłopca. Realia były
takie, że sama potrzebowała źródła utrzymania, by ukończyć
szkołę i móc zdobyć zawód i pracę, która mogłaby pozwolić
jej na godne życie.
Nie
miała sił na myślenie i planowanie. Marzyła by móc choć przez
chwilę odpocząć i przeżyć żałobę. Jak bardzo zimny i
bezlitosny musi być ten świat? Nie miała już dla niego łez.
Nie
zmieniało to faktu, że w Hogwarcie nie mogła zamieszkać z
Samuelem.
Po
długich rozważaniach postanowiła skontaktować się z dyrektorem
Hogwartu. Nie było innej opcji. Wysłała sowę z pisemną
rezygnacją.
Musiała
rzucić szkołę i zamieszkać w świecie, do którego należała od
narodzin, a który magię uważał za mit. Tylko, czy po tym
wszystkim może jeszcze żyć, jakby nic nigdy się nie wydarzyło?
---------------
Hej, tu znowu ja ;)
Mam nadzieję, że spodobało się, że nie jesteście zdegustowane i inne takie złe rzeczy was nie dotyczą.
Przypominam, że komentarze to nie zapłata za rozdział, ale wielkie źródło motywacji i paliwo do działania!
czytam=komentuję
Do tego zapraszam do zapisywania się do informowanych [zakąłdka^], by być na bieżąco :D
No i co jeszcze? Szczęśliwego Nowego i wiele szczęścia! :>
3majcie się ciepło i do następnego :)
---------------
Hej, tu znowu ja ;)
Mam nadzieję, że spodobało się, że nie jesteście zdegustowane i inne takie złe rzeczy was nie dotyczą.
Przypominam, że komentarze to nie zapłata za rozdział, ale wielkie źródło motywacji i paliwo do działania!
czytam=komentuję
Do tego zapraszam do zapisywania się do informowanych [zakąłdka^], by być na bieżąco :D
No i co jeszcze? Szczęśliwego Nowego i wiele szczęścia! :>
3majcie się ciepło i do następnego :)
Doczekałam się! Zastanawia mnie tylko w jaki sposób Hermiona znajdzie pracę, przecież ona nie ma nawet skończonej szkoły! Skończonej, ona nie ma żadnej szkoły oprócz podstawówki w świecie mugolskim. I teraz tak sobie myślę, czy McGonagall pozwoli jej przybyć do Hogwartu z młodszym braciszkiem, by skończyła szkołę, czy to faktycznie koniec Hogwartu dla Gryfonki ?:>
OdpowiedzUsuńCzekam na pierwszy rozdział! a przy okazji zapraszam do siebie: http://phenylethylaminee.blogspot.ie/ może mogła byś napisać, co sądzisz o moim blogu, dużo by to znaczyło mieć Twoja opinię! Pozdrawiam ; )
Sama się zastanawiam! :D
UsuńCieszę się, że nie jest to dla czytelnika oczywiste :>
Oczywiście chętnie zwiedzę twojego bloga! :D
Bardzo dobry prolog, widać trochę błędów, ale po zbetowaniu będzie to naprawdę dobry tekst. Podoba mi się Twoje słownictwo, budowanie zdań, inteligentne wtrącenia. Masz bardzo przyjemny i dojrzały styl :)
OdpowiedzUsuńPlus za cytat w nagłówku z jednej z najlepszych piosenek na tej planecie - "Youth" Daughter <3
Jestem bardzo zaciekawiona i cieszę się, że piszesz nową historię.
Pozdrawiam, życzę bardzo dużo weny :)
w-chmurach-milosci.blogspot.com
Właśnie nawiązuję współpracę z betą :D
UsuńDziękuję za wszystkie miłe słowa, to naprawdę krzepiące.
O tak- piosenka cudna, szczególnie kojarzy mi się z pięknym filmem "Long way down" i mam ogromny sentyment z tego tytułu.
Też się cieszę! ^^
Pozdrawiam
Never
Bardzo mi się spodobał twój prolog i muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem twoich umiejętności pisarskich. ;) Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bells ;*
Cieszę się i dziękuję! :D
UsuńPozdrowienia,
Never
Hej! przeczytałam rozdział i....niecierpliwie czekam na cd! Zaintrygowałaś mnie, tym bardziej, że kiedyś napisałam miniaturkę z troszkę podobnym motywem:)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna więc za info o nowym rozdziale i za odwiedzenie mnie!
www.well-you-are-quite-nice-you-know.blogspot.com
Tak mi miło ^.^
UsuńOoo... no to się cieszę i z przyjemnością poinformuję :D
Pozdrowienia
Never
Witam! Przeczytałam Twój post i muszę przyznać, że wykonałaś kawał dobrej roboty. Jest to coś świeżego i równocześnie spójnego z głównym motywem książki HP. Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Życzę dalszych sukcesów i weny.
OdpowiedzUsuńByłabym wdzięczna za poinformowanie mnie o nowym rozdziale oraz odwiedziny. :)
Zapraszam do mnie: http://dramionedwaswiatystalysiejednoscia.blogspot.com/
Pozdrawiam,
Sunny ♥
Dziękować :D
UsuńCieszę się, styl ciągle w remoncie, a to miło, że się podoba ;)
Pozdrówki
Never
Podobało mi się, krótko mówiąc. Prolog daje to coś, co każe nam z niecierpliwością wyczekiwać ciągu dalszego. Chcemy odpowiedzi na pytania: kto zabił rodziców Hermiony? Co zrobi dziewczyna?
OdpowiedzUsuńChcę, naprawdę chcę przeczytać kolejny rozdział. I następny i wszystkie po nim, by wiedzieć co się stanie. Jak ktoś wcześniej wspomniał; błędów się trochę znajdzie, ale nie są strasznie gryzące.
Oprócz tego brakuje mi tu trochę opisów emocji, rozbudowania uczuć bohaterki, ale to może dlatego, że prolog tylko przedstawia nam sytuację nieco pokrótce a na resztę zostawia nam smaka.
Dlaczego czekam.
Pozdrawiam.
http://syndrom-sztohkolmski.blogspot.fr
O jejku *.* to ty!
UsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję, dziekuję, dziękuję za opinię :D
Tak się cieszę, że podoba się choć trochę :D
Pozdrawiam
Never
Podoba mi sie fabula, widac ze przemyslana. Troche brakuje mi opisow. No, ale wiecej powiem po nastepnych rozdzialach :-) (przepraszam za brak polskich znakow)
OdpowiedzUsuńCudny szablon. Dodaje do zakladek i czekam na wiecej ;-)
Pozdrawiam
Dziękuję, wielka radość, że się podoba :D
UsuńPozdrawiam
Never
świetne! dobry pomysł, poprawnie napisane, wciągające... zaczyna się bardzo smutno, nostalgicznie... nie mogę przewidzieć co się wydarzy, na to jeszcze za wcześnie, ale nareszcie pojawił się w sferze dramione ożywczy i świeży powiew... powodzenia i postaram się wpadać, kiedy tylko będę mogła
OdpowiedzUsuńNaprawdę dziękuję za te słowa, są jak miód :)
Pozdrawiam
Never
Cudowne. Ciekawa jestem jak Hermiona spotka Draco. Może to ON zaproponuje jej pracę np. w firmie rodzinnej? Kto wie. ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać 1 rozdziału.
Życzę weny. XD
Pozdrawiam Antyastejkowa94
Hm... nic nie powiem :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam
Never ;)
Przede wszystkim to jestem obrażona, że nie dostałam informacji o nowym blogu! ^^
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to witam. Dawno się nie… czytałyśmy. :D
Początki trudne są, nie bardzo wiem, co mogłabym napisać poza tym, co już zostało wyżej napisane. Jak wszyscy jestem ciekawa, jak ta biedna Hermiona sobie teraz poradzi i jaki udział w tym wszystkim będzie miał Malfoy. Już się nie mogę doczekać, aż rozwiejesz moje wątpliwości! ;)
O tym też ktoś już chyba pisać, ale wspomnę i ja – brakowało mi opisów. Jakieś to wszystko takie… suche wyszło. Sprawozdanie trochę. Z niewiadomych przyczyn utarło się, że prolog ma być krótki… Ale mogłaś go bardziej rozwinąć. Dodać więcej uczuć, emocji – szczególnie w scenie, gdy Hermiona znajduje rodziców. I chaotycznie to tak trochę wyszło. Ale wierzę, że teraz będzie tylko lepiej. W końcu zacząć zawsze jest ciężko. :)
Czekam z niecierpliwością na rozdział pierwszy! Mam nadzieję, że lada dzień się pojawi i znów nas czymś zaskoczysz. A w między czasie zapraszam do siebie. Na Niewidzialnej pojawiło się nowe opowiadanie. Ma dopiero cztery rozdziały, ale powoli zaczynam się rozkręcać. Chętnie poznam Twoją opinię na temat tego, jak mi idzie. ^^
Pozdrawiam i całuję w oba policzki! ;*
[niewidzialna-nic-milosci.blogspot.com]
Oj... przepraszam :>
UsuńNom, nie da się ukryć, trochę minęło :)
Dziękuję za miłe słowa i wskazówki- przydadzą się :D
Wpadnę ;)
Pozdrawiam i całuję również
Never
Mam nadzieję, że Twoje zauroczenie się utrzyma, bo prolog naprawdę udany, szczególnie początek i pomysł z Samuelem :) Chociaż pomysł z Hermioną, która musi powrócić do mugolskiego świata jest dość popularny, to wierzę, że wyłamiesz się z dramionowego schematu pt. Spotkali Się W Pracy/Wpadli Na Siebie Przypadkiem/On Miał Własną Firmę i nas zaskoczysz ;>
OdpowiedzUsuńOOO!
UsuńDziękuję i szczerze to nie mam zamiaru powielać nic z wyżej wymienionych i mam chyba dość oryginalny pomysł ;)
Pozdrawiam
Never
No nie wierzę! Byłam pewna, że już dawno skomentowała, bo tekst czytałam wcześniej, ale nie widzę nigdzie mojego komentarza :< W takim razie po raz drugi przeczytałam i piszę po głębszym przemyśleniu co myślę. Prolog krótki ale całkowicie zadowalający :D Naprawdę nie musiałaś pisać więcej by wzbudzić moją ciekawość i zachęcić do skomentowania, co ostatnio sprawia mi problem. Wracając, prolog jest niezły. Krótki, na temat, wprowazający a jednocześnie kuszący dalszą fabułą. Hermiona ma rodzeństwo? Wraca do mugoli? Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńLupi♥